Tak wynika z analiz sieciowej agencji Metrohouse i portalu RynekPierwotny.pl. - Kupujący domy na rynku wtórnym i pierwotnym kierują się nieco innymi kryteriami mówi Marcin Jańczuk, ekspert Metrohose. - Na rynku deweloperskim średnia powierzchnia wybieranych budynków spada. Nabywcy nieruchomości z drugiej ręki preferują większe powierzchnie.
Do niedawna największym popytem cieszyły się nowe domy wybudowane po 2010 roku. - W 2018 r. najwięcej, bo 45 proc. transakcji dotyczyło budynków wybudowanych pomiędzy 1980 a 2010 rokiem - podaje Marcin Jańczuk. - Takie domy były wybierane w największych miastach lub w miejscowościach satelickich. Mniejsze niż przed rokiem zainteresowanie dotyczy domów zbudowanych po 2010 r. (24 proc.). Tylko nieliczni decydowali się na domy starsze niż te wybudowane w latach 50-tych XX w. Wiele z nich to nieruchomości siedliskowe, niemające raczej większej wartości poza pełnieniem funkcji letniskowej. To domy sezonowe - wyjaśnia.
I dodaje, że znamienny jest spadek zainteresowania domami wybudowanymi w ostatniej dekadzie. - Z pewnością wpływ na to ma aktywność lokalnych deweloperów, który w ostatnich latach wybudowali wiele segmentów, które śmiało rywalizują cenowo z domami z rynku wtórnego - tłyumaczy dyrektor z Metrohouse. - Zakup segmentu lub bliźniaka od dewelopera może wydawać się znacznie tańszy niż zakupy na rynku wtórnym, ale należy zwrócić uwagę, że rosnące ceny materiałów budowlanych i robocizny wpływają znacząco na coraz wyższe ceny nowo oddawanych budynków, ale i prac remontowo-aranżacyjnych - podkreśla.
Marcin Jańczuk zauważa, że w porównaniu z poprzednimi zestawieniami na rynku wtórnym sprzedaje się coraz więcej dużych domów. Z danych Metrohouse wynika, że nieco ponad połowa transakcji dotyczy budynków większych niż niż 150 mkw., a co trzeci nabywca wybiera nieruchomości o powierzchni od 100 do 150 mkw. - Preferujemy domy z czterema lub pięcioma pokojami. Są one wybierane przez 49 proc. nabywców. Większa liczba pokoi pojawia się w 27 proc. transakcji - podaje Marcin Jańczuk.
Średnia cena sprzedawanej przez Metrohouse nieruchomości to 405 tys. zł. - To równowartość dwu - , trzypokojowego mieszkania w dużym mieście - mówi Marcin Jańczuk. - Jednak na prowincji można kupić naprawdę solidną nieruchomość. 65 proc. transakcji zawierano z cenami niższymi niż 500 tys. zł, a za 500-800 tys. zł sprzedano 21 proc. domów. 24 proc. budynków miało cenę wyższą niż 1 mln zł. Wiąże się to z większym niż dotychczas zainteresowaniem zakupem domów w obrębie największych miast - wyjaśnia.